Zatem rozwijam. Narodowosc, jako czynnik asymilacyjny, ma da mnie takie znaczenie jak zeszloroczny snieg, jednak doskwiera mi deficyt porozumiewania sie w jezyku ojczystym na codzien. Rzecz jasna nie o tytuly ani kwalifikacje tu chodzi ale o pewna jakosc funkcjonania kory szarej. Zabrzmi to brutalnie ale moim zdaniem statystyczny Polak w Amsterdamie ma w mozgoczaszce zainstalowane wsponiane warzywo, tudziez, szeroko pojete, podobnie jak przepasc swiatopogladowa, siano. Recepty szukam na zminimalizowanie zagrozenia ze proby socjalizacji z rodakami zakoncza sie trauma. Dom Polski sprawdze. Nie zalozylem konta z mysla ze to portal dla literatow, ale w celu zorientowania sie gdzie moge spotkac rodakow ktorych zycie nie opiera sie na jaraniu blantow i rozkminianiu jak skrecic 50 Euro do czynszu. Spedzilem tu dzisiaj chwile i musze przyznac ze jestem mile zaskoczony.
Bede wpadal czasem.
To tymczasem.